Wstęp do historii obiecuje więc intrygującą drogę, pełną piętrzących się tajemnic. Przez dziesięć, blisko godzinnych odcinków, towarzyszymy zespołowi śledczych złożonym z przypadkowo związanych ze sobą osób, którym nie daje spokoju tajemnicza zbrodnia. Siłą serialu jest bez wątpienia niesamowity klimat grozy, któy pomaga budować muzyka oraz świetne prowadzenie kamery. Trudno tu szukać dynamicznych ujęć rodem z filmów akcji. Zamiast tego, mamy statyczne, ale dzięki temu intensywne i potęgujące atmosferę grozy obrazy, które budzą w nas niepokój i lęk przed nieznanym. Nie da się również przyczepić do gry aktorskiej. Jest dramatyczna i pełna emocji, niczym nie przypomina płytkiego stylu, do którego przyzwyczaiły nas horrory z lat 90-tych. Tempo jest powolne, co pozwala na rozsmakowanie się w wykreowanym świecie. Dla miłośnika grozy, seans "Outsidera" przypomina bardziej wykwintną restaurację pełną nowych smaków niż szybki i sprawdzony fastfood.
Niestety na tym kończą się dobre strony serialu. Realizacja, zdjęcia, muzyka oraz aktorzy nie rekompensują w pełni faktu, iż pierwowzór nie zawiera takiej ilości treści by uciągnąć aż 10 godzinnych odcinków serialu. Klimat klimatem, ale niestety telewizja rządzi się innymi prawami niż proza, przez co występują tu nachalne dłużyzny, których nie da się do końca wytłumaczyć chęcią budowania napięcia. Samej tajemnicy również starcza mniej więcej do połowy serii. Reszta odcinków bowiem, poświęcona jest próbom pochwycenia tajemniczego sprawcy, przy czym widz odnosi wrażenie że twócy "Outsidera" przeciągają ten proces w nieskończoność. Tym samym to co do tej pory stanowiło o sile serialu, powoduje u niego zadyszkę.
Ostatecznie jednak, w efekcie otrzymujemy solidną pozycję, która w umiejętny sposób serwuje nam grozę w starym stylu, wręcz przypominającym gotyckie horrory Edgara Allana Poe. Mimo wszystko to miła odmiana w czasach, gdy na ekranie królują horrory o żywych trupach lub rozlewających hektolitry sztucznej krwi psychopatach lub zmutowanych kanibalach. "The Outsider" to niezła propozycja dla tych, któzy wieczorem lubią okryć się ciepłym kocem, chwycić kieliszek wina i zanurzyć się w świat, trochę bardziej straszny niż ten w którym przyszło nam żyć.