Mikołaj Rej w Żywocie człowieka poczciwego przypisywał upodobanie do tego przysmaku raczej stanowi chłopskiemu. Jędrzej Kitowicz, opisując kuchnię dworską za czasów Augusta III, wychwalał nowożytne ciastka, przy czym zauważył sugestywnie, iż staroświeckim pączkiem trafiwszy w oko, mógłby je był podsinić.
Dopiero w XVIII wieku, na wsi, pączki zmieniły się w te bardziej przypominające dzisiejsze wyroby. Trzeba jednak wspomnieć, że znane były w miastach już w XVII wieku. Słynęły z nich wszystkie cukiernie warszawskie, których wyroby trafiały – podobno – nawet na królewskie stoły. Także i w naszych czasach są typowym, polskim specjałem karnawałowym. Do dzisiaj zajadamy się nimi w tłusty czwartek. Zgodnie z tradycją, tego dnia nie może ich zabraknąć na żadnym stole.
I tak to od XVIII w. chrusty (faworki) i pączki, po dzień dzisiejszy są przysmakami karnawałowymi.
Tłusty czwartek nazywany bywał także czwartkiem combrowym (swawolnym czwartkiem). Nazwy tej używano na południu naszego województwa. Comber po niemiecku (a takim językiem mówiło się jeszcze w niektórych krakowskich rodzinach do końca XIX wieku), znaczy "swawolić". W przeszłości był to dzień spotkań i zabaw kobiecych, zwanych combrem lub babskim combrem.
Comber zawdzięczamy krakowskim przekupkom – nazwa wzięła się podobno od nazwiska krakowskiego wójta Combra, który sprawował swój urząd w XVIII wieku. Znany był z surowości i twardego serca. Złą opinię miał zwłaszcza wśród kramarek krakowskich. Kiedy więc umarł (podobno w tłusty czwartek), kobiety urządziły sobie wielką zabawę i powtarzały ją później każdego roku. Wybierały spośród siebie marszałkową, częstowały się dobrym jedzeniem, mocnymi trunkami, tańczyły na Rynku krakowskim, zaczepiały przechodzących mężczyzn, w tym najznakomitszych mieszczan. Zabierały im okrycia, kapelusze, stroiły ich w słomiane powrozy, zmuszały do tańca i podskoków, a nawet zaprzęgały do ciężkiego kloca i kazały ciągnąć go na oczach zebranej gawiedzi tak długo, póki nie dostały wykupnego: pieniędzy na wódkę i zakąskę.
Przez wszystkie te dni goszczono się, tańczono i ucztowano.
We wsiach natomiast różni przebierańcy chodzili w tanecznych korowodach i głośno śpiewali. Były wśród nich postacie zwierzęce i skaczące, czarne diabły, byli Cyganie, Cyganki, dziady, dziadówki, żołnierze i wiele innych.
Comber Babski przetrwał do końca istnienia Rzeczpospolitej Krakowskiej. W 1846 roku policja austriacka zakazała jego obchodów.
W Sandomierskiem ciągnięto po uliczkach i wiejskich drogach sanki lub wózek z siedzącym w nich bachusem – kukłą słomianą lub chłopcem w przebraniu ze słomy, z dzbankiem w dłoni, do którego przechodnie wrzucali datki.
Tłusty czwartek był tylko początkiem i wstępem do zabaw oraz szaleństw, które miały się odbywać w ostatki – trzy ostatnie dni karnawału, zwane także dniami kusymi, diabelskimi lub zapustami.
_______
Tekst.: dr Alicja Trukszyn | Dział Kultury WDK