Taką pisownię można spotkać w tekstach z XVI wieku, np. „ćichy”, „ćię”, „piętdzieśiąt”, „pośiłek”, „śiekierę”, „śię”, „śiła”, „źiemie”. W niektórych pracach z tego okresu była wręcz zalecana, o czym świadczy traktat Stanisława Murzynowskiego z 1551 roku pt. „Ortografia polska”. Dzisiejsza norma ortograficzna jest inna – miękkość spółgłoski zaznaczamy albo za pomocą litery „i” („biel”, „cierpieć”, „miasto”), albo za pomocą znaku diakrytycznego („ćma”, „śmiech”, „źle”). Jednoczesne zastosowanie obu sposobów nie jest zgodne z normą ortograficzną. Uczniowie znają litery „ć”, „ń”, „ś”, „ź”, dopisują do nich „i”, co można uznać za przejaw hiperpoprawności, czyli przesadnego (i w konsekwencji niepoprawnego) dążenia do językowej staranności. Zapewne nie napiszą „w’ieś”, ponieważ w polskim alfabecie nie ma litery w’, czyli „w” miękkiego. Warto dodać, że oznaczanie miękkości jest w języku polskim niekonsekwentne. Na przykład piszemy „koń”, ale już w dopełniaczu „konia” (konsekwentniej byłoby „końa”). Język jest jednak zbiorem konwencji, których należy przestrzegać.
Porad językowych udziela prof. zw. dr hab. Marek Ruszkowski – językoznawca, autor ponad 170 publikacji, w tym 10 książek, pracownik naukowy Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, rzeczoznawca podręczników szkolnych Ministerstwa Edukacji Narodowej.
Pytania do prof. Marka Ruszkowskiego prosimy przesyłać na adres: pik@wdk-kielce.pl (w tytule prosimy zaznaczyć „Porady językowe”).